Jama zarazy
Poczuj się jak w czasie ostatniej wielkiej epidemii dżumy w Wiedniu w 1679 roku.
Jak wygląda lekarz dżumy i jakie to uczucie stanąć w środku dżumy? Na stronie Time Travel dowiesz się, jak wyglądało życie w Wiedniu w czasach zarazy i dlaczego nawet dżumę można przetrwać z humorem, winem i śpiewem. Augustin, uliczny muzyk, staje się sławny podczas zarazy, gdy pewnego dnia upija się i zostaje zabrany do dołu morowego poza miastem. Dopiero następnego ranka zostaje wyciągnięty, śpiewając, i od tego czasu jest znany wszystkim wiedeńczykom dzięki piosence „Oh you dear Augustin”.
Plaga
Dziś dżuma jest nadal uważana za najgorszą chorobę w historii. Termin dżuma był pierwotnie używany do opisania każdej choroby, która miała charakter epidemiczny i śmiertelny . Mówi się, że rzymski cesarz Marek Aureliusz zmarł na dżumę w Wiedniu.
Dżuma nękała Wiedeń w regularnych odstępach czasu od średniowiecza i była integralną częścią wiedeńskiego życia. Wiedeń szczególnie ucierpiał z powodu wielkiej zarazy w 1679 roku, a kolumna dżumy na Graben przypomina o tym do dziś.
Była to epoka baroku i całe życie było teatrem. Hiszpańska etykieta na dworze, moda z ogromnymi krynolinami i perukami, koronkowe kamizelki i buty na wysokim obcasie, a nawet podkreślanie różnic w randze między różnymi klasami społecznymi i posiadłościami.
Niewiele jednak zmieniło się na ulicach i placach od czasów średniowiecza. Alejki nadal były ciemne i wąskie, czasem nieutwardzone i pełne dołów i bagien.
Viele Dekrete mit dem Aufruf zur Sauberkeit sind überliefert. Es gab den Befehl Schmutz, Dreck und tote Tiere nicht auf die Gassen zu werfen, sondern vor die Stadt hinaus zu tragen.
Podczas gdy w średniowieczu mycie ciała w salonach kąpielowych było integralną częścią wiedeńskiego życia, teraz ludzie obawiali się zarażenia syfilisem. W rezultacie preferowano puder, perfumy i peruki. Pchły i wszy szybko się rozmnażały.
Szlachetne damy nosiły pod spódnicami rurki pokryte miodem, aby złapać paskudne pasożyty. Higiena osobista osiągnęła katastrofalnie niskipoziom.
Życie podczas zarazy
Lekarze, kąpiący się i uzdrowiciele byli zagubieni. Mieli własnych lekarzy od zarazy, tak zwanych lekarzy dziobowych . Nosili oni długie, woskowane szaty, a ich twarze chroniła maska z wypukłością przypominającą kaczy dziób. Dziób ten zawierał zioła i płyny zwane theriac , które miały chronić przed „oparami” chorych.
Nosili rękawiczki na dłoniach . Aby uniknąć konieczności zbytniego zbliżania się do chorych, wydawali instrukcje za pomocą wskaźnika. Organizowali upuszczanie krwi, kuracje potowe i zabiegi Theriaka, ale nic z tego nie mogło zapobiec śmierci około 100 000 wiedeńczyków.
Ostatnia epidemia dż umy miała miejsce w Wiedniu w 1713 roku. Lepsza higiena i próby wyeliminowania szczurów umożliwiłypowstrzymanie dżumy w Europie od około 1740 roku.
Dopiero w 1894 roku Szwajcar Alexandre Yersin odkrył patogen dż umy, a szybkie wprowadzenie antybiotyków położyło kres ciągłemu zagrożeniu w Wiedniu. Dżuma nie została jednak wyeliminowana. Od Madagaskaru, przez Kongo i Peru, aż po USA, nadal zdarzają się przypadki śmierci z powodu dżumy , a infekcja jest nadal możliwa.
Och, drogi Augustinie!
Mówi się, że „Drogi Augustin” (właściwie Markus Augustin) rzeczywiście istniał w Wiedniu (1643-1685). Ze względu na swoje niezniszczalne poczucie humoru, grający na kobzie August in był drogi wiedeńczykom podczas zarazy.
Powszechnie znany był jako „drogi Augustin” i tak go zapamiętaliśmy. Był znanym balladzistą i kobziarzem, który mieszkał w St. Ulrich (dzisiejsza dzielnica Neubau) i wolał występować w pubach takich jak „Roter Hahn”, „Gelber Adler” lub piwiarni „Zum roten Dachl” na Fleischmarkt, dziś Griechenbeisl.
W 1679 roku, kiedy w Wiedniu wielokrotnie szalała dżuma, drogi Augustin siedzi samotnie pewnego wieczoru w piwiarni „Zum roten Dachl”, ponieważ większość ludzi w domu jest w żałobie po zmarłym i boi się dalszych infekcji, a zatem nie opuszcza domu.
Pije więc samotnie, a następnie zatacza się po ulicach Wiednia mocno pijany, upada, pozostaje w pozycji leżącej i natychmiast zasypia. Nie zauważa, kiedy przyjeżdżają karawaniarze i ładują go do karawanu . Zmarłego wrzucają do dołu morowego w pobliżu kościoła św. Ulryka, gdzie dziś znajduje się fontanna Augustinbrunnen.
O świcie Augustin budzi się z głębokiego snu i jest oszołomiony. Zdaje sobie sprawę, że siedzi na stosie zwłok i dociera do niego, co się stało. Z przerażenia i strachu rozpaczliwie krzyczy o pomoc, ale nikt go nie słyszy. Wtedy chwyta swoje dudy i zaczyna grać.
Den Tönen folgend treten die morgendlichen Kirchgänger an die Pestgrube und finden Augustin. Sofort helfen sie ihm aus der Grube. Man glaubt an ein Wunder, dass er die Nacht mit den Toten verbracht hat, ohne sich anzustecken. Augustin lebte noch lange kerngesund und erfreute die Wiener mit seiner Musik.
Malarstwo w Wiedniu